Sprawcy, którzy w maju zeszłego roku porzucili w naczepie pozostawionej na parkingu w Szczurach około 100 beczek z trującymi substancjami odpowiedzą przed sądem. Prokuratura właśnie postawiła im zarzuty, gdyż specjaliści stwierdzili, że beczki mogły w każdej chwili ulec zapłonowi i spowodować duże zagrożenie dla mieszkańców i środowiska. Grozi im nawet do 10 lat więzienia.
Sprawa dotyczy głośnego w maju zeszłego roku porzucenia niemal 32 ton wysoce szkodliwych substancji w stalowych beczkach, znajdujących się na naczepie porzuconej na parkingu przy krajowej „jedenastce” w Szczurach. Jak się okazało, w przyczepie zostały spiłowane numery znamionowe, miała ona fałszywe tablice rejestracyjne i została nabyta bezpośrednio przed zdarzeniem, na fikcyjne dane.
Ponieważ parking znajduje się na terenie Gminy Ostrów Wielkopolski, niebezpieczne znalezisko zabezpieczyła gmina. Teren wokół porzuconej przyczepy został ogrodzony i objety monitoringiem.
Po kilku miesiącach beczki usunięto, ale powstał spór, kto ma zapłacić niebagatelną kwotę ponad 100 tys. za utylizację. Gmina nałożyła ten obowiązek na Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, a Samorządowe Kolegium Odwoławcze podtrzymało tę decyzję w mocy.
Dzięki pracy operacyjnej policji udało się zatrzymać prawdopodobnych sprawców. To dwaj mężczyźni w wieku 29 i 53 lat, mieszkańcy województwa dolnośląskiego.
Funkcjonariusze policji z Ostrowa Wielkopolskiego przeprowadzili szereg czynności dowodowych. Między innymi, przesłuchano mieszkańców miejscowości, gdzie na parkingu porzucono naczepę, na której były zeszlifowane numery WIN, fałszywe tablice rejestracyjne. Jak ustalono, pojazd został nabyty bezpośrednio przed zdarzeniem na fikcyjne dane. Kolejno, w sprawie uzyskano opinie biegłych w zakresu chemii, mechanoskopii, ochrony środowiska, ochrony pożarowej i toksykologii sądowej”.
Oskarżonym zarzucono sprowadzenie niebezpieczeństwo spowodowania zdarzenia zagrażającego zdrowiu i życiu wielu osób, gdyż biegli potwierdzili że zgromadzone substancje były łatwopalne i wybuchowe.
29-latek przyznał się do zarzucanych mu czynów. Starszy z mężczyzn nie przyznał się i złożył obszerne wyjaśnienia.
Mężczyźni od grudnia przebywali w areszcie. Prokurator zabezpieczył także ich majątek na kwotę ponad 200 tysięcy złotych.
Oskarżonym grozi kara od roku do 10 lat pozbawienia wolności.