Wykonanie przez miasto szczegółowego raportu oddziaływania wysypiska na środowisko oraz jego dokładnego audytu – to najważniejsze ustalenie wczorajszego, gorącego spotkania władz samorządowych Ostrowa Wielkopolskiego i spółki MZO z mieszkańcami . Spotkanie zorganizowane przez Radę Osiedla Zębców dotyczyło problemu uciążliwego smrodu ze składowiska odpadów przy ulicy Staroprzygodzkiej.
Ze względu na bardzo duże zainteresowanie społeczne tematem, spotkanie trzeba było przenieść do dużej sali sportowej pobliskiej szkoły. Na zaproszenie Rady Osiedla Zebców przybyli przedstawiciele władz miasta z prezydent Beatą Klimek i wiceprezydentem Mikołajem Kostką oraz zarządów spółek Miejski Zakład Oczyszczania i Zagospodarowania Odpadów MZO i Regionalnego Zakładu Zagospodarowania Odpadów z prezesem obu spółek, Andrzejem Strykowskim.
Prezydent Beata Klimek przypomniała, że problem z przykrymi zapachami z wysypiska śmieci nie jest nowy i jego genezy należy – jej zdaniem – szukać w decyzjach podjętych w 2012 roku.
– Ten problem nie rozpoczął się wczoraj, ani nie rozpoczął się rok temu, ani też dwa lata temu. Składowisko odpadów jest w tej części osiedla od wielu lat. Ono jak każde wysypisko generuje pewne dolegliwości, ale te dolegliwości nigdy nie były tak duże jak teraz – mówiła na zebraniu Beata Klimek.
Jako główny problem wskazano fakt, że dawniej do ostrowskiego wysypiska odpadów trafiało około 35 tys. ton śmieci rocznie, a obecnie Regionalny Zakład Zagospodarowania Odpadów (RZZO) przyjmuje rocznie ponad 100 tys. ton śmieci.
Prezes Strykowski z kolei poinformował o dotychczasowych działaniach spółki w celu minimalizacji niedogodności.
Jednak mieszkańcy od razu jasno dali do zrozumienia władzom miasta, czego od nich w tej sprawie oczekują.
– Nas, mieszkańców osiedla, ale i całego Ostrowa, bo ten problem dotyczy całego miasta, nie interesują techniczne szczegóły. Nas interesuje konkretne działanie, kiedy i jak problem smrodu zostanie rozwiązany – mówili mieszkańcy.
„Wywołana do tablicy” prezydent Beata Klimek mówiła, co miasto zamierza zrobić w celu rozwiązania problemu.
– Na dziś najważniejsze jest, że czynimy starania, by ograniczyć strumień odpadów o frakcję mokrą. Drugim ważnym kierunkiem jest hermetyzacja procesów technologicznych i w wreszcie dezodoryzacja strumienia odpadów. Na sortowni odbywa się ona w sposób ciągły, a na składowisku i na pryzmie on się odbywa w sposób systematyczny, raz w tygodniu – mówiła prezydent miasta.
Ponadto, planuje się wykorzystanie maszyny odor-control, która będzie kontrolować zapachy z wysypiska. Jej koszt to 40 tys. złotych. Wokół wysypiska tworzy się „zielone ekrany”. Poczyniono już pierwsze nasadzenia 2 tys. drzew za kwotę 3 tys. złotych.
W podsumowaniu, prezydent Klimek przystała na najważniejsze postulaty mieszkańców i obiecała wykonanie przez miasto szczegółowego raportu oddziaływania wysypiska na środowisko oraz jego dokładnego audytu.
Być może wtedy uda się wskazać przyczyny uciążliwego smrodu z wysypiska i jego wyeliminowanie. Nikt z uczestników spotkania nie zaryzykował jednak wskazani, kiedy to powinno nastąpić.